Znajdź na blogu...

wtorek, 3 marca 2015

OWSIANKA BEZ GOTOWANIA 2 - pestki, nasiona, ziarna

Pamiętacie owsiankę bez gotowania? Minęło pół roku, a nam jeszcze się nie znudziła, znaczy się, dobra opcja :) Dzisiaj podzielę się z Wami nowym patentem, będącym jak zwykle wynikiem potrzeby - tym razem wtłoczenia w dzieci słonecznika, dyni, sezamu i różnych takich, na które nagle wyrosły im jakoś bardzo długie zęby.

Generalnie nie jestem zwolenniczką zmuszania dzieci do jedzenia czegokolwiek ale z doświadczenia już wiem, że czasem jest to tylko kwestia zmiany sposobu podania i wszystko jest ok. Jeśli nadal nie chciałyby jeść, odpuszczam. Póki co, udaje się w tej nowej formie pestki, nasiona i ziarna przemycać, a ja sama na tym korzystam, bo mam taką bombę energetyczną na śniadanie, że mogę potem pracować przez kilka godzin nie czując głodu.

Początek jest ten sam - płatki owsiane górskie wsypuję wieczorem do miski ale zanim zaleję wodą dodaję jeszcze po 2 duże łyżki:

 - zmielonego lnu,
- zmielonych pestek słonecznika,
- zmielonych pestek dyni,
- zmielonego sezamu naturalnego,
- zmielonego maku,

mieszam wszystko elegancko i dopiero teraz zalewam wodą, mieszam jeszcze raz i jeszcze raz dolewam wody, powiedzmy ok. 1 cm więcej, niż linia płatków, żeby przez całą noc miały co wciągać.

Rano wkrajam do tego 2 banany, całość posypuję delikatnie nasionami chia ale niezbyt dużo, żeby było lekko i świeżo ale nie zbyt szałwiowo.

Dzięki takiej wersji owsianki mamy pestki, nasiona i ziarna podane chyba w najlepszy możliwy sposób:
bez obróbki termicznej czyli bez tracenia wartościowych składników odżywczych pod wpływem wysokiej temperatury,
zmielone czyli z większą szansą na strawienie i wykorzystanie w pełni tego, co się zjadło (istotne zwłaszcza w przypadku dzieci),
namoczone, czyli z jeszcze większą szansą na wykorzystanie wartości odżywczych (dokładnie tak samo, jak w przypadku orzechów, o czym pisałam tutaj.

Nie myślcie tylko, że codziennie wieczorem siedzę w kuchni z młynkiem i mielę po kolei po 2 łyżki ziaren ;) Można spokojnie raz na kilka dni pomielić sobie powiedzmy po 2 szklanki wszystkiego po kolei, zapakować w szczelnie zamykane pudełka i przechowywać w lodówce, a wieczorem tylko wyciągać i dosypywać do michy.

Jeśli ktoś nie lubi maku albo nie chce brać do pracy takiej opcji, bo mak lubi włazić w zęby, polecam opcję z suszonymi figami czy morelami - po kilka sztuk owoców pokroić na mniejsze kawałki i wrzucić do całej reszty, przez noc napęcznieją tak samo, jakby moczyć je osobno, a po co dokładać sobie rano krojenia. Pyszna, naturalnie słodka wersja.

Ok, czas na reklamę ;)

- Len brązowy ekologiczny znajdziecie u mnie w sklepie tutaj (na zdjęciu), len złocisty tutaj, a len brązowy zwykły tutaj. Jest też len mielony dla osób, które nie mają czym pomielić nasion ale ze względu na wartość odżywczą osobiście polecam całe nasiona, jeśli tylko jest w domu jakiś sprzęt do mielenia :)

- Słonecznik łuskany węgierski (na zdjęciu) jest tutaj, a w wersji eko tutaj.

- Pestki dyni węgierskie tutaj, w wersji bio tutaj (w tej chwili obniżona cena -20%), a dla nieposiadających młynków i super blenderów mąka z pestek dyni czyli zmielone i odtłuszczone pestki dyni tutaj (to zielone na zdjęciu).

- Sezam naturalny (więcej wartości odżywczych, niż łuszczony) znajdziecie tutaj (na zdjęciu), a jeśli macie ochotę spróbować sezamu czarnego, w wersji eko znajdziecie go tutaj.

- Mak rolnictwa ekologicznego, w tej chwili w promocji opakowanie 0,5 kg tutaj, a kto nie chce maku eko, wystarczy wybrać się na targowisko i kupić luzem w cenie 10 zł za kilogram (na zdjęciu ;)).

- Chia200 gramów Bjos tutaj (na zdjęciu w buteleczce), a 200 gramów Fresano BIO tutaj.


Kończąc, polecam Wam jeszcze najnowszy wpis na zaprzyjaźnionym blogu namoment.pl, o tym, jak nie zwariować w natłoku problemów, których często coraz więcej z powodu tego, że obdarzamy różne sprawy nadmierną uwagą i pozwalamy im w ogóle zaistnieć w naszym życiu.



Zamiast martwić się całym światem, bądźmy uważni na nadchodzącą wiosnę. Ja zauważyłam już klucze dzikich kaczek, bazie kotki i pierwszą wiosenną burzę, i za każdym razem uśmiech od ucha do ucha malował się na mojej twarzy sam, czego i Wam serdecznie życzę! :)


7 komentarzy:

  1. Czy zalewasz to ciepłą czy zimą wodą? Bo że przegotowaną to chyba oczywiste prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zimna, przefiltrowana ale generalnie moze to byc i przegotowana odstana (nie goraca bo kwasy omega z lnu odleca w sina dal) albo mineralna, taka do picia po prostu

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny ten przepis-koniecznie go wypróbuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie cos madrego .Szukałem długo i wreszcie znalazłem coś normalnego.
    Zdziwiło mnie ,ze córka robi z dziecka /3,4 l/ -idiotke -dajac jej mieszanke płatkowa na mleku I dosypany słonecznik -oraz inne pierdółki..Poniewaz Zima zywimy troche sikorek słonecznikiem -to koło "jadalni" sikorkowej fruwały jakies łupinki . To była niejadalna błonka która sikorki fachowo usuwały-okrywa nasionka słonecznika -celuloza głównie .Zdziwiło mnie ,że w kupce dziecka był ten słonecznik w postaci -I jest niestrawiony .Jesli do owsianki dosypie sie jakiekolwiek ziarenka to powstaje idiotyzm -cos w rodzaju ASFALTU z kamieniami .Niekyóre "blogerki" przepisuja rózne duperele -raczej bezmyslnie I tandetnie . Pani patent jest wart powtórzenia i tak powinno być.Pozdrawiam .Dziadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BARDZO PANU DZIĘKUJĘ ZA TEN KOMENTARZ, za uśmiech od ucha do ucha, a nawet, przyznam się, wzruszenie...
      Cieszę się, że coś, do czego doszłam przez własne poszukiwanie rzetelnych informacji, własne doświadczenia, próby i błędy, może być tu znalezione i przyjęte, jako coś mądrego... Jeszcze raz dziękuję za Dobre Słowa, pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Po przeniesieniu bloga na nową stronę możliwość komentowania istnieje tylko pod nowym adresem wszystkojestwglowie.pl

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.