Znajdź na blogu...

poniedziałek, 5 maja 2014

Wegańskie SZEJKI Z MAKIEM I SEZAMEM

Uwaga, uwaga, ja biegam. BIEGAM. Taki ruch, że się wychodzi z domu i przebiera nogami strasznie szybko. JA.

Generalnie coś takiego zasługuje w moim życiu na miano cudu. Nigdy nie cierpiałam żadnego sportu ani żadnej aktywności fizycznej bardziej męczącej, niż długie chodzenie. ALE - całkiem niedawno, coś z tyłu głowy (bo wiecie, wszystko w niej jest ;) ) zaczęło mi szeptać, że może by tak jednak coś ten tego, żeby kręgosłup na starość nie wysiadł...

Jako że mój Mąż biega od dawna, więc mam dobry przykład pod nosem i ogólnie wydaje mi się to najprostsze - trzeba po prostu wyjść z domu i już można zaczynać - zdecydowałam się SPRÓBOWAĆ. Próba miała miejsce 1 kwietnia i do samego końca M. uważał, że to taki mój żart prima-aprilisowy - tak bardzo zarzekałam się do tej pory, że ja - biegać - nigdy!!!

No i cóż, w telegraficznym skrócie, od tego dnia biegam regularnie co drugi dzień (a właściwie wieczór), popełniam nowe rekordy życiowe (na początku wiele ich jest, haha!) i twierdzę, że BIEGAM BO LUBIĘ :))))

Po 3 tygodniach biegania-człapania przeczytałam 2 wpisy na blogu o bieganiu naturalnym
(dzięki Ci M. za podetknięcie pod nos i wiarę, że coś z tego zrozumiem ;)), które prawdopodobnie zmieniły moje życie (oprócz tego, że bieganie samo w sobie już to zrobiło):

- dobra-forma-od-glow-do-stop- polecam wszystkim zaczynającym biegać oraz biegającym dłużej ale nie do końca zadowolonym z wyników oraz
- kluczowe-30-minut i o tym będzie dzisiaj właśnie.

Dla wszystkich chyba jasne jest, że po wysiłku trzeba coś wypić i zjeść a najlepiej zjeść i wypić jednocześnie ;) W sieci mnóstwo jest przepisów na szejki potreningowe (wegańskie też) ale ja od dawna mam swoje ulubione, wypijane do śniadania albo jako przegryzka w ciągu dnia, które teraz robię sobie po prostu po bieganiu. Dodaję do nich mak lub sezam czyli takie małe coś, co na co dzień ciężko zjeść tak po prostu a w wegańskim życiu bardzo dobrze robi ludziom.


Szejk BANANOWO-MIGDAŁOWY Z MAKIEM

- 2 banany, najlepiej miękkie - słodsze
- duża garść migdałów (ok. 10 dkg) - nie trzeba obierać, wystarczy opłukać
- 2 duże, kopiaste łychy maku (suchy, nie parzony, nie moczony i w żaden inny sposób nie cudowany)
- pół litra wody (filtrowanej kranówki, mineralnej czy co tam pijecie)
- zblendować, wypić, koniecznie DO 30 MINUT po treningu (przypominam dlaczego) :))

MAK
Doskonałe źródło wapnia, fosforu, potasu i magnezu (100 g maku pokrywa dzienne zapotrzebowanie człowieka na magnez) oraz... tłuszczu (prawie połowa to tłuszcz). Bardzo kaloryczny, w sam raz dla takich jak ja - którzy przez bieganie NIE CHCĄ się odchudzić ;)


Szejk BANANOWO-MIGDAŁOWY Z SEZAMEM

- 2 banany - j.w.
- duża garść migdałów - j.w.
- 2 duże, kopiaste łyżki sezamu
- pół litra wody - j.w.
- zblendować, wypić - j.w. :))

SEZAM
Również bogate źródło wapnia, magnezu i cynku oraz wartościowe roślinne białko.
Do tego oczywiście witaminy, których w żadnych roślinach nie brakuje :)



MIGDAŁY i BANANY - o nich możecie poczytać tutaj, ponieważ ja powinnam iść już spać ;)

Oprócz zdrowego wegańskiego jedzenia i - jak się przekonałam - równie zdrowego biegania, warto zadbać też o zdrowy sen a moja dzisiejsza dawka niebezpiecznie maleje...
Dlatego inne szejki kolejnym razem, a dzisiaj mówię już paaaa :))))

P.s. Rada dla tych, których blendery nie rozbijają maku w jeszcze drobniejszy mak - zarówno mak, jak i sezam przed dodaniem do szejka warto zmielić w młynku, choćby takim do kawy - więcej wartości odżywczych zostanie wykorzystanych a o to przecież nam chodzi, nieprawdaż? :) Z wegańskim pozdrowieniem, Sylwia

6 komentarzy:

  1. Ty masz zdrowie o tej godzinie pisać :-)
    To te nocne biegi Cię tak nakrecaja ze spać nie możesz?

    Je też uwielbiam takie smuti z makiem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj akurat nie biegałam, ja jestem po prostu sowa totalna :) Ale faktem jest, że po wieczornych biegach jestem nakręcona jeszcze bardziej. Dzisiaj idę, idę, idę! :))))

      Usuń
  2. Gratuluję biegania! :) Ja z bieganiem zaczęłam mieć do czynienia mając lat 30. Po pierwszym przebiegnięciu ciurkiem 5 km chciałam pęknąć z dumy ;) ale przyznaję, że to wkręca :)
    Pozdrawiam!
    redmoon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heloł :) No ja mam 34 i tak samo, po pierwszej 5-ce cięgiem cieszyłam się, że mam uszy i uśmiech ma gdzie się zatrzymać :D Ostatnio zrobiłam 7 km i potem się wkurzałam, że przecież jeszcze tylko 3 i byłoby 10, ahahaha! Co do wkręcania - na razie biegam 6 tydzień co drugi dzień i każdy dzień przerwy przebieram nogami, żeby już było "jutro" - a dziś jest "jutro" więc wieczorem biegam, biegam, biegam :)))) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Ostatnio postanowiłam zredukować ilość jedzenia na korzyść jakości - więc np. w ramach posiłku piję szejka, albo smoothisa i bardzo mi z tym dobrze. Synek zajął się sportem poważniej, więc jemu też serwuję i ufff - wegetarianin od poczęcia - 13 letni został dość dokładnie przebadany przez lekarza sportowego - wszystko super. Mam argument, nikt się nie może przyczepić do diety. :)
    Z makiem jeszcze nie próbowałam, a to dobry pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej kofi :)) Super, to jest właśnie fajne - lekarz bada, wszystko extra i potem tadaaaam: weg :)) Z makiem spróbuj koniecznie, mnie smakuje bardzo a to fajny sposób, żeby często mak zjeść. Pozdrowionka! :D

      Usuń

Po przeniesieniu bloga na nową stronę możliwość komentowania istnieje tylko pod nowym adresem wszystkojestwglowie.pl

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.