Znajdź na blogu...

niedziela, 1 lutego 2015

WZMACNIAJĄCA ZUPA KREM Z SOCZEWICY, prawie BEZ GOTOWANIA

Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że po zmianie sposobu odżywiania cała nasza rodzina zyskała lepsze zdrowie.

W sumie wcześniej też nie chorowaliśmy zbyt często ale jednak widzę wyraźną poprawę, od ubiegłej zimy oprócz ospy moich dzieci nie było u nas żadnego choróbska, ewentualnie zwykły jesienny katar.

Jednak dieta dietą, a życie życiem; trochę więcej stresu przed dłuższy czas i szwy odporności organizmu puszczają, no i właśnie mam w domu takiego jednego, baaaardzo pociągającego, z obolałymi mięśniami i w ogóle, wiecie jak to jest.

Potrzebna była dziś więc jakaś wzmacniająca kolacja, najlepiej w postaci ZUPY.

Nie można powiedzieć o niej "zupa mocy", ponieważ w ten sposób nazywa się powstające przez wiele godzin na wolnym ogniu warzywne wywary; jest to jednak jak najbardziej zupa wzmacniająca, zaraz zobaczycie dlaczego.

Generalnie jest to zupa PRAWIE BEZ GOTOWANIA, połączenie ugotowanej soczewicy i zmiksowanych surowych warzyw oraz przypraw.

Ciekawi?? A więc, w celu uzyskania 2 litrów zupy:

- wstawiamy na ogień garnek z 1,5 L WODY, czekamy aż się zagotuje i wtedy
- wsypujemy do wrzątku pół łyżeczki KURKUMY, zostawiamy na moment.

Przygotowujemy  SOCZEWICĘ CZERWONĄ - szklankę, 200-250g; należy ją wypłukać i wrzucić do wrzątku (soczewicę oczywiście, nie szklankę :D).

I teraz, soczewica gotuje się w kurkumie, aż osiągnie fazę rozpadania (jakieś 15-20 minut), a my w tym czasie przygotowujemy warzywa do blendowania. U mnie były to dziś:

- 2 średnie MARCHEWKI, ćwiartka SELERA, 1 cała CEBULA, 1 ogromny ząbek CZOSNKU (można dać więcej ale na noc nie polecam, bo trzeba potem wstawać pić ;) ) - i wszystko to wystarczy tylko obrać.

Do tego łyżeczka soli (bo nie solimy gotującej się soczewicy), łyżeczka CURRY i tajemniczy składnik ;) czyli kawałek świeżego korzenia IMBIRU, długości około 2 cm.
No i jeszcze przydałby się jakiś tłuszcz; u mnie ostatnio do wszystkich zup idzie łyżka OLEJU KOKOSOWEGO.

I teraz - jeśli ktoś ma duży blender kielichowy, to najłatwiej będzie zmiksować wszystko za jednym zamachem z ugotowaną już "zupą", a jeśli ktoś nie ma takiego, trzeba zblendować to wszystko jakoś na raty :) np. marchewkę z częścią zupy, przelać do garnka, potem seler, cebulę, czosnek z imbirem i przyprawami z resztą zupy i dolać do garnka, i w razie potrzeby całość chwileczkę podgrzać.

Na talerzu posypujemy zupę kiełkami brokuła i mamy w efekcie wzmacniającą zupę krem z soczewicy, z bogactwem witamin i minerałów z warzyw, nie utraconych podczas gotowania, z dawką naturalnych "antybiotyków", jakimi są czosnek i imbir, i z lekko pikantnymi kiełkami do przeżucia z zupą, idealnie pasującymi do tego właśnie kremu.

Jakość zdjęć nie podlega dyskusjom, robiłam je na szybko w wieczornej kuchni, więc wiecie..
Nie o zdjęcia tu jednak chodzi tylko o pyszną zupę, którą możecie zrobić sobie jutro, na pohybel zarazom wokół :) Dobrym dodatkiem byłby też ziołowe grzanki ale... nie chciało mi się robić.

Całe "gotowanie" zajęło mi jakieś pół godziny, tak że zaliczam kolację do wyjątkowo udanych - smacznych, zdrowych i przy tym zupełnie nie zajmujących czasu w niedzielę wieczorem.

Życzę wszystkim smacznego, bo mam nadzieję, że spróbujecie? :)


7 komentarzy:

  1. właśnie zrobiłam. Pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobię na 100% :) Właśnie odkryłam Twój blog i bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Pyszna zupa z małą ilością tłuszczu i soli IDEAŁ :):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. :) moja zupa-hicior od roku, ale ja dodaję jeszcze 2 łyżki mleka kokosowego w proszku, jednak myślę, że olej kokosowy, który dodajesz podkręca w ten sam sposób smak :D Świetny blog - zapisuję do "ulubionych" :D

    OdpowiedzUsuń

Po przeniesieniu bloga na nową stronę możliwość komentowania istnieje tylko pod nowym adresem wszystkojestwglowie.pl

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.