Znajdź na blogu...

sobota, 2 stycznia 2016

WEGAŃSKA IMPREZA U NIE-WEGAN

Heloł, heloł!

Witajcie w roku 2016, życzę Wam tradycyjnie wszystkiego naj, naj, najlepszego i zupełnie nie-tradycyjnie wszystkiego smacznego wegańskiego :) 



Dzisiejszy wpis będzie podobny, jak życzenia, połączeniem tradycyjnego z nie-tradycyjnym, ale przede wszystkim ma być podziękowaniem i pamiątką dla mojej sister-in-law Basi (co brzmi znacznie milej, niż "szwagierki" czyż nie? ;) ), która miała odwagę zaprosić nas na imprezę sylwestrową i serce do tego, by przygotować dla nas, i nie tylko dla nas, przeróżne wegańskie pyszności.


Myślę, że ten wpis może przydać się i weganom, którym czasem pomysłu na wegańskie przekąski po prostu brak, i ludziom jedzącym tradycyjnie, którzy są w totalnym strachu i przerażeniu, że muszą czymś uraczyć wegańskich gości, a nie mają pojęcia, czym. 

Większość rzeczy udało mi się złapać na zdjęciach, a to, czego nie, opiszę dodatkowo na koniec. 
Impreza była naprawdę udana, oprócz świetnego towarzystwa mieliśmy też naprawdę świetne jedzenie i wcale nie musieliśmy go sobie sami przynosić, za co Ci dziękujemy Basiu raz jeszcze :*

Muszę dodać tylko, że od kilku lat 31 dzień grudnia to dla nas podwójne święto, ponieważ to także kolejna rocznica urodzin naszej starszej córki :) W związku z tym byliśmy "zobowiązani" jedynie do przyniesienia tortu urodzinowego, a cała reszta była przygotowana bez jakiegokolwiek dzwonienia do nas, pytania, ustalania co i jak, po prostu 100% profeska, no i tyle :)) Wzięliśmy trochę rzeczy ze sobą ale zupełnie z własnej woli przyłączenia się do imprezowych przygotowań.

Więc, oprócz tortu, o którym będzie w najbliższym czasie osobno, na wegańsko-niewegańskiej imprezie były jeszcze:

SŁODKOŚCI:

- nasze ciasto czekoladowe z wiśniami,
- dla dzieciaków muffinki bananowo-czekoladowe oraz cytrynowe z nadzieniem owocowym,
- sałatka owocowa,
- koszyczek niewegańskich słodyczy dla słodyczożerców  ;)

Miały być jeszcze nasze ciasteczka piwne ale zapomnieliśmy ich zabrać, ech... Dzieci miały jeszcze lajkonikowe "Safari" i gorący popcorn.

SAŁATKI, wszystkie pyszne:

- sałatka makaronowa z ładnym, zielonym brokułem i płatkami migdałowymi, z sosem na bazie wody i oleju z przyprawami zamiast majonezu,

- sałatka z roszponki, pomidorów, mrożonego bobu i prażonego słonecznika (mniej więcej taka :) ),

- sałatka z selera w zalewie, orzechów włoskich i rodzynek.

SŁONE I KWAŚNE PRZEKĄSKI:

- drożdżowe pierożki z pieczarkami (to nasz wkład),

- pizzerenki z sosem mocno pomidorowym (to też nasz wkład, głównie dla dzieciaków) (pierożki i pizzerenki na bazie tego przepisu)

- "grzybki-rybki" czyli pieczarki w zalewie a'la ryba w occie - boskie! właściwie jeszcze lepsze, niż kotlety sojowe zrobione w ten sam sposób (przepis tutaj),

- oczywiście papryka, ogórki zielone i konserwowe na zagryzkę,
- oraz jedyny niewegański talerzyk z serkami i suszonymi kiełbaskami.

GORĄCA KOLACJA 1:

- niewegański gyros dla większości,

- wegański "gyros", który przynieśliśmy my ale ze smakiem jedli też inni :)

- majonezowy sos do niewegańskiego gyrosa,

- wegański sos czosnkowy ze słonecznika do "gyrosa sojowego" (przepis tutaj),

- frytki i ziemniaczki z piekarnika.


GORĄCA KOLACJA 2 PO PÓŁNOCY:

- krokiety z mięsem dla większości i krokiety z pieczarkami dla nas,
- pyszny wegański barszczyk dla wszystkich (fotek niestety brak).

Co prawda w cieście naleśnikowym do krokietów znalazło się jajko ale zapytałam o nie dopiero teraz, kiedy piszę ten tekst, ponieważ patrząc na całość tego dania i ogólnie wszystko, co zostało przygotowane, nawet do głowy by mi nie przyszło pytać o to wcześniej, a choćbym i wiedziała, zjadłabym te krokiety tak samo chętnie i ze smakiem i tak samo za nie podziękowała, doceniając to, w jaki sposób zostało obmyślone i przygotowane menu całej imprezy z powodu tylko 2 osób, i że wszystko było smaczne i naprawdę lepsze, niż w niejednej restauracji.

Cieszę się, że mam możliwość napisania takiego postu, inspirujcie się, próbujcie zmieniać tradycyjne myślenie, bo jak widać, zrobienie prawie wegańskiej imprezy dla "mieszanego" towarzystwa wcale nie jest czymś z kosmosu, a dodam jeszcze, że wszyscy siedzieli, jedli, popijali i dalej jedli i rano ważyli co najmniej kilo więcej, więc to wspólne biesiadowanie uważamy za naprawdę udane i miło, że w dobrym towarzystwie, przy sympatycznych rozmowach i naprawdę dopieszczeni jako goście przywitaliśmy Nowy Rok, niekoniecznie wyłącznie jako gospodarze imprezy we własnym domu.

W następnym wpisie tort, obserwujcie :)



1 komentarz:

  1. Cóż za raj, szkoda, że nie udało mi się na tę imprezkę potajemnie wkręcić :-)

    OdpowiedzUsuń

Po przeniesieniu bloga na nową stronę możliwość komentowania istnieje tylko pod nowym adresem wszystkojestwglowie.pl

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.