Święta, święta i po świętach...
Została choinka, miłe wspomnienie i pusta micha po makówkach...
No właśnie - MAKÓWKI - obowiązkowa potrawa wigilijna na Śląsku, w różnych domach robiona w różny sposób.
Ja swoje pierwsze zrobiłam zupełnie nie-tradycyjnie (znalazłam wspaniały przepis w jakiejś książce kucharskiej) i było to wyjątkowo udane wyłamanie się ;) Ani moja Mama, ani Teściowa, ani żadna Babcia nie robiła TAKICH makówek, a różnym gościom posmakowały tak, że zaczęli brać ode mnie przepis. Co roku robiłam od razu podwójną porcję a potem jeszcze raz na Nowy Rok i właściwie była to dla nas główna słodycz do kawy na ten świąteczny okres...
Aż przyszedł do nas weganizm. I co, co z makówkami??! Podstawowe składniki w tym przepisie - oprócz maku rzecz jasna - to śmietanka tortowa 36% i bułka mleczna...
W tamtym roku jeszcze się złamałam i zrobiłam oryginalne, natomiast w te święta już nie było takiej opcji, więc - postanowiłam ten boski przepis zweganizować.
I wiece co? Jak zwykle - weganizm jest prosty! :) Makówki wyszły wspaniałe i dzielę się koniecznie, żebyście zdążyli jeszcze spróbować - na Nowy Rok :)
Proces produkcyjny zaczęłam uwieczniać dopiero w połowie bo wcześniej kręcące się wokół Córcie skutecznie mi to uniemożliwiały ale jak wygląda mak każdy wie, więc zakładam, że nie będzie problemu ;)
Podaję przepis od razu na podwójną porcję, kto chce może zrobić pojedynczą ale będzie żałować!
Składniki:
- mak - 40 dkg
- migdały - 20 dkg
- cukier puder - 10 dkg
- laska wanilii - 2 sztuki
- do wyprodukowania śmietanki: nerkowce - 30 dkg
- zamiast bułki mlecznej: bagietka - 40 dkg
- kokos do ozdoby
I teraz tak. Najlepiej zacząć od ugotowania maku. ZMIELONY mak zalewamy wrzątkiem i gotujemy jakieś pół godzinki do 40 minut, potem wykładamy na sito i zostawiamy, żeby go porządnie odsączyć.
W tzw. międzyczasie szykujemy migdały czyli zalewamy wrzątkiem, czekamy chwilkę i jeszcze gorące szybko wypstrykujemy ze skórek (jak zdążą ostygnąć to znowu trudno je obrać).
W tym samym międzyczasie ;) zalewamy wrzątkiem nerkowce i zostawiamy na jakieś pół godzinki, żeby napęczniały.
Ok, mak odsączony, migdały obrane, więc teraz mielimy mak z migdałami 3 razy i mieszamy porządnie z połową cukru pudru. I masa makowa gotowa :)
Dla szczęśliwych posiadaczy Vitamixa - wystarczy wrzucić wszystko do blendera, turbo 30 sekund plus kilka ruchów popychaczem i już :)
Gorzej z wyciąganiem masy z dna ale to co zostanie polecam zalać mlekiem roślinnym pół litra, dodać 2 banany, zmiksować i mamy przepysznego świątecznego szejka :)
Bułkę kroimy w drobne kosteczki. Jeszcze tylko śmietanka i prawie koniec pracy...
Namoczone nerkowce odsączamy i produkujemy wegańską śmietankę tortową w taki sam sposób jak mleko z nerkowców, tyle że orzechów jest więcej a dodajemy znacznie mniej wody, tak żeby wyszło 600 ml gęstej śmietanki.
Gotową śmietankę blendujemy z drugą połową cukru pudru i WANILIĄ - Vitamix pomieli całość, w innym przypadku trzeba laskę przeciąć wzdłuż i wyskrobać ziarenka a łodyżkę zetrzeć na drobnej tarce - i teraz już wszystkie komponenty wystarczy odpowiednio połączyć :)
(Nawiasem mówiąc - taka śmietanka smakuje jak pewne lody na "M", następnym razem spróbuję ją zamrozić...)
Do miski układamy kolejno:
- warstwę pokrojonej bułki, którą polewamy śmietanką, dobrze ją rozprowadzając
- warstwę masy makowej
- warstwę bułki
- śmietankę
- mak
- i jeszcze raz tak samo
- i na górę kołderka z wiórków kokosowych
- i na kilka godzin do lodówki
- i nie możemy się doczekać, żeby do michy tej się dobrać :)
Ważna uwaga - NIE OSZCZĘDZAJCIE NA WANILII - nie zamieniajcie jej na cukier wanilinowy czy jakieś aromaty czy cokolwiek innego, ponieważ boskość smaku tkwi w tym szczególe, wierzajcie mi!
I jeszcze - nie dodajemy kokosu między warstwami, ani rodzynek ani żadnych innych bakalii do masy makowej itp. bo PRZESADA ZABIJA PRAWDZIWY SMAK a tutaj smakiem jest właśnie mak z migdałami i słodką śmietanką waniliową.
Dlatego też są to makówki luksusowe; bo nie na wodzie albo mleku tylko śmietance nerkowcowej z wanilią, no ale przecież świąteczny stół wart jest tego, że miska makówek wychodzi 50 zł :)
(Tym bardziej, że nie wydajemy już tych pieniędzy na zabijanie karpia dla uczczenia Bożego Narodzenia...)
Próbujcie, kosztujcie i dzielcie się wrażeniami, my jesteśmy w tym smaku zakochani!
Przy okazji prawdopodobnie ostatniego wpisu w tym roku:
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU
DLA WAS WSZYSTKICH!
DLA WAS WSZYSTKICH!
Dziękuję, że jesteście, że czytacie, komentujecie i proszę:
bądźcie nadal bo z Wami ten blog ma sens...
bądźcie nadal bo z Wami ten blog ma sens...
Do zobaczenia w styczniu! :)