Pizza.
Najłatwiej zamówić, do czasu, kiedy człowiek przechodzi na weganizm.
O ile jeszcze pizzę wegetariańską znajdziemy wszędzie, o tyle z wegańską zaczynają się schody. "Poproszę pizzę taką i taką bez sera. - Jak to bez sera?? - No tak to, bez sera." Wzrok pytający "WTF?!" i co dalej, wiadomo.
(Pomijam już przedwstęp przed wstępem czyli że najpierw pytamy, jakie w ogóle mają ciasto na pizzę - z mlekiem czy bez - i jako że większość jest z mlekiem, do zamówienia nawet nie dochodzi).
Kiedy już znajdzie się pizzeria, gdzie robią najlepszą pizzę w okolicy, i z ciasta bez mleka, i nie dziwią się, że bez sera, i nawet stają na głowie, żeby zrobić Ci ją pyszną, soczystą, z podwójnym sosem i dodatkami, i przywożą zawsze gorącą prosto z pieca, to prędzej czy później następuje wpadka taka, że czekasz na nią 1,5 godziny...
Czyli - prędzej czy później dochodzisz do tego, że szukasz po całej sieci przepisu na pyszną, wegańską, pizzę do zrobienia w domu już-teraz-natychmiast i kiedy już zrobisz taką pierwszy raz, pizzeria straciła klienta ;)
Bo okazuje się, że taką pizzę można zrobić szybko, 2 razy więcej, 4 razy taniej i kiedy tylko przyjdzie Ci na nią ochota (np. w poniedziałek, kiedy pizzeria zamknięta).
Przepis doskonały znalazłam na blogu "Co było na obiad" (którego autorka również znalazła ten przepis gdzieś w sieci :D) i od tamtej pory wykorzystaliśmy go już kilkadziesiąt razy w przeróżny sposób. Dziś udało mi się pozbierać trochę zdjęć, więc proszę bardzo, przepis 3 w 1 :)) A nawet 4 i 5, o czym później.
CIASTO NA PIZZĘ - PRZEPIS PODSTAWOWY:
-
50 g drożdży (pół kostki), rozmieszanych w:
-
1,5 szklanki letniej wody (mniej więcej 300 ml), z dodatkiem:
-
1 łyżeczki cukru
odstawiamy na chwilę, żeby zaczęły sobie na tym cukrze pracować, a w tym czasie wsypujemy do miski:
-
0,5 kg mąki (ciasto drożdżowe u nas z najzwyklejszej pszennej ale można mieszać z razową jak najbardziej),
-
1 łyżkę soli,
- solidny syp
ziół prowansalskich, do tego lejemy:
-
pół szklanki oleju i tę wodę z drożdżami i mieszamy wszystko łyżką do połączenia składników.

Teraz posypujemy mąką czysty blat (lub stolnicę, jeśli ktoś posiada takową), przekładamy jeszcze niczego nie przypominającą masę i podsypując nieco mąką zagniatamy piękne, elastyczne ciasto, z którego już niedługo powstaną te wszystkie pyszności z tytułu posta.
Niezwykle pomocny w wyrabianiu ciasta idealnego okazuje się Mąż, a już zwłaszcza taki, który ostatecznie stwierdza, że Jemu to ZAWSZE lepiej wychodzi :)))
A potem w ogóle przejmuje robienie pizzy, pizzerenek dla dzieci, ruloników z kapustą, pierożków z pieczarkami, bułek, słodkich rolad i innych wariacji w temacie ciasta drożdżowego, bo po prostu to lubi - :*
Ok, ciasto przykrywamy i odstawiamy na chwilę w jakieś ciepławe, nieprzewiewne miejsce (np. przy kaloryferze) i teraz produkujemy:
SOS DO SMAROWANIA PIZZY
U nas sprawa jest banalna - lejemy na patelnię
sok pomidorowy (Biedronka, 2 złote),
do tego bazylia i olej, trzyma się to na średnim ogniu, aż trochę odparuje i zgęstnieje - i już.
Więc sos praktycznie robi się sam a my w tym czasie szykujemy:
DODATKI DO PIZZY

Oczywiście - co kto lubi :)) Co by to nie było, sprawa jest prosta - wystarczy pokroić (pieczarki, cebulę, paprykę, pomidory, cukinię, brokuła na kawałki czy cokolwiek innego) lub/i wysypać z puszki (kukurydzę, fasolę, itp.) i kiedy wszystko już pod ręką, NASTAWIAMY PIEKARNIK (220 stopni, pieczenie góra-dół) i wracamy do wyrośniętego już ciasta.
Z ilości podanej w przepisie wychodzą 2 blachy piekarnikowe, więc dzielimy ciasto na pół i 1 część rozwałkowujemy - najwygodniej od razu na blaszce, posmarowanej wcześniej lekko olejem.
Zawijamy brzegi, smarujemy sosem, układamy co tam chcemy i pierwsza pizza leci do pieca.

Pizza jest gotowa kiedy brzegi są już fajnie rumiane (wtedy spód na pewno też już upieczony a góra - cóż, przecież jest dobra nawet na surowo ;)) - wszystko zależy od piekarnika ale powiedzmy, że jest to 15-20 minut. Gotową pizzę polewamy znowu czym chcemy, osobiście uwielbiam połączenie ketchupu z
SOSEM CZOSNKOWYM własnej produkcji.
Z drugiej części ciasta możemy zrobić drugą pizzę płaską albo kilka
CALZONE (farsz super express: kukurydza, czerwona fasola i groszek z puszki z sosem pomidorowym i cebulką)

albo w ogóle zamiast pizzy:
DROŻDŻOWE BUŁECZKI Z KAPUSTĄ KISZONĄ (i już jest przekąska do pracy/szkoły na następny dzień).
Jeśli to jest planowana akcja, najlepszy efekt uzyskamy z kapustą wcześniej podgotowaną, doprawioną pieprzem i podsmażoną na oleju cebulką. Oczywiście kapusta może być nawet z grzybami, jeśli tylko jest czas wcześniej taką przygotować.

Jeśli jednak jest to spontan, w zupełności wystarczy kapustę pokroić, doprawić pieprzem i wyciśniętym ząbkiem czosnku, natłuścić łyżką oleju i też będzie ok.

Szeroką szklanką wykrawamy kółka, nadziewamy je kapustą, zawijamy w rodzaj kopertki/sakiewki i układamy sklejeniem do dołu na natłuszczonej blaszce. Pieczemy "do rumianości" ;)
Dla lepszego koloru można dosypać do ciasta sproszkowanej słodkiej papryki.


Zamiast bułek można produkować ruloniki (wycina się kwadraty np. pojemniczkiem na żywność;))
a zamiast ruloników z kapustą:
DROŻDŻOWE PIEROŻKI Z PIECZARKAMI (nie, to nie będzie przekąska na następny dzień, ponieważ wszystko zostanie pożarte!)

czyli wracamy do wycinania kółek i nadziewamy je wcześniej przygotowanym farszem pod tytułem pieczarki podsmażane z cebulką, dobrze doprawione solą i pieprzem, i to jest mój osobisty nr 1 :))

Ostatnim eksperymentem M. były
PIEROŻKI Z PASTĄ Z SUSZONYCH POMIDORÓW, i nie wiem, czy mój poprzedni nr 1 nie będzie musiał ustąpić im miejsca :D
Zdjęcia niestety brak, a powodem jest: największa zaleta tego ciasta.
Otóż kiedy wiesz, że wpadną znajomi i to z dziećmi, mieszasz ciasto i odstawiasz do wyrośnięcia, szykujesz dodatki jakie chcesz (albo wyciągasz z lodówki pastę z suszonych pomidorów), a kiedy jesteście już po kawce, wpadasz na chwilę do kuchni, nagrzewasz piekarnik, myk myk wałek, kółka, nadzienie, jedna blacha, potem kółka, sos i blacha "pizzerenek" dla dzieci, na koniec rolujesz
PALUCHY dla małych i dużych, i wszyscy zadowoleni - bez ślęczenia pół dnia w kuchni, bez dzwonienia do pizzerii, tyle że fotek nie zdążysz zrobić ale grunt, że ludziom smakowało ;)

Na koniec dodam jeszcze, że dokładnie ten sam przepis możecie wykorzystać do produkcji na słodko; wystarczy drożdże zamiast w wodzie wymieszać w mleku sojowym a zamiast ziół prowansalskich do ciasta dodać cukru waniliowego i już możecie piec bułki "mleczne" albo roladę z nadzieniem makowym albo cokolwiek, co tylko podsunie Wam wyobraźnia.
Podsumowując, od dziś ten przepis na stałe wchodzi do Waszych kuchni a ja cieszę się, że nareszcie miałam chwilę, żeby podać go dalej w świat :)