Mąż pragnie faworków. Nigdy nie robiłam faworków więc totalnie nie wiedziałam, jak się za to zabrać.
W poszukiwaniu przepisu doskonałego natknęłam się na wpis na blogu Green Morning, który oczarował mnie prostotą składu ciasta i cudownym efektem końcowym, do którego dochodzi się już mniej prosto, no ale patrząc na zdjęcia...
Niestety, poległam. Etap smażenia "khaja" przerósł moje możliwości, zasoby cierpliwości i chęci poświęcania się na ołtarzu kuchennym, których wcale nie mam.
Powinnam była to przewidzieć, bo przecież "khaja" są totalnym zaprzeczeniem idei mojej kuchni, w której ma być PROSTO...
Kto chce podjąć wyzwanie, zapraszam do lektury oryginalnego wpisu Autorki Green Morning tutaj. Cintamani - szacunek, pokłony i od dziś podziwiam dodatkowo Twój charakter :)
Ja, po kolejnym nieudanym khaja, wykorzystałam ciasto na usmażenie najzwyklejszych
w świecie faworków i wyszły one tak pyszne, że pozwolę sobie przytoczyć tutaj przepis
na to ciasto - zupełnie bez cukru, chrupiące, smaczne fawory cud! :)
Potrzebne będą:
- 1 szklanka mąki (zwykłej pszennej),
- 2 łyżki oleju,
- 1/2 szklanki ciepłej wody,
- szczypta soli
oraz olej do smażenia.
z drugim.
Teraz dolać wodę, dodać sól i zagniatać ciasto przez 5 minut, choćby ręce Wam odpadały :) (Ja wykorzystałam do tego Męża - chciał faworków, to niech gniecie a dobrze Mu to idzie :D)
Zdjęcia z procesu produkcyjnego, od razu potrójna porcja |
Na początku ciasto bardzo się klei ale w miarę zagniatania wychodzi z niego fajna, sprężysta kulka, nawet nie trzeba za bardzo podsypywać mąką.
Jeśli już decydujecie się podsypywać, to nie ZA DUŻO, bo faworki będą po prostu twarde.
Najważniejsza jest naprawdę cierpliwość w zagniataniu ciasta!
Kulka jest wielkości pięści, więc od razu można brać się za szykowanie drugiej porcji. A potem jeszcze trzeciej, jak szaleć to szaleć ;)
Zagniecione ciasto należy przykryć i zostawić na 15 minut (albo dłużej, nic się nie stanie).
Następnie wałkujemy ciasto jak najcieniej, kroimy w paski, w każdym pasku nacinamy dziurkę, przez który przeplatamy jeden koniec ciasta i smażymy faworki na dobrze rozgrzanym oleju.
Ciasto rumieni się dość szybko, więc chwila moment i micha faworków gotowa; tradycyjne posypujemy je cukrem pudrem, choć mnie osobiście najbardziej smakują bez niczego.
No to co, do dzieła bo czwartek już jutro :) I oczywiście SMACZNEGO!