Generalnie coś takiego zasługuje w moim życiu na miano cudu. Nigdy nie cierpiałam żadnego sportu ani żadnej aktywności fizycznej bardziej męczącej, niż długie chodzenie. ALE - całkiem niedawno, coś z tyłu głowy (bo wiecie, wszystko w niej jest ;) ) zaczęło mi szeptać, że może by tak jednak coś ten tego, żeby kręgosłup na starość nie wysiadł...
Jako że mój Mąż biega od dawna, więc mam dobry przykład pod nosem i ogólnie wydaje mi się to najprostsze - trzeba po prostu wyjść z domu i już można zaczynać - zdecydowałam się SPRÓBOWAĆ. Próba miała miejsce 1 kwietnia i do samego końca M. uważał, że to taki mój żart prima-aprilisowy - tak bardzo zarzekałam się do tej pory, że ja - biegać - nigdy!!!
No i cóż, w telegraficznym skrócie, od tego dnia biegam regularnie co drugi dzień (a właściwie wieczór), popełniam nowe rekordy życiowe (na początku wiele ich jest, haha!) i twierdzę, że BIEGAM BO LUBIĘ :))))
Po 3 tygodniach biegania-człapania przeczytałam 2 wpisy na blogu o bieganiu naturalnym
(dzięki Ci M. za podetknięcie pod nos i wiarę, że coś z tego zrozumiem ;)), które prawdopodobnie zmieniły moje życie (oprócz tego, że bieganie samo w sobie już to zrobiło):
- dobra-forma-od-glow-do-stop- polecam wszystkim zaczynającym biegać oraz biegającym dłużej ale nie do końca zadowolonym z wyników oraz
- kluczowe-30-minut i o tym będzie dzisiaj właśnie.
Dla wszystkich chyba jasne jest, że po wysiłku trzeba coś wypić i zjeść a najlepiej zjeść i wypić jednocześnie ;) W sieci mnóstwo jest przepisów na szejki potreningowe (wegańskie też) ale ja od dawna mam swoje ulubione, wypijane do śniadania albo jako przegryzka w ciągu dnia, które teraz robię sobie po prostu po bieganiu. Dodaję do nich mak lub sezam czyli takie małe coś, co na co dzień ciężko zjeść tak po prostu a w wegańskim życiu bardzo dobrze robi ludziom.
Szejk BANANOWO-MIGDAŁOWY Z MAKIEM
- 2 banany, najlepiej miękkie - słodsze
- duża garść migdałów (ok. 10 dkg) - nie trzeba obierać, wystarczy opłukać
- 2 duże, kopiaste łychy maku (suchy, nie parzony, nie moczony i w żaden inny sposób nie cudowany)
- pół litra wody (filtrowanej kranówki, mineralnej czy co tam pijecie)
- zblendować, wypić, koniecznie DO 30 MINUT po treningu (przypominam dlaczego) :))
MAK
Doskonałe źródło wapnia, fosforu, potasu i magnezu (100 g maku pokrywa dzienne zapotrzebowanie człowieka na magnez) oraz... tłuszczu (prawie połowa to tłuszcz). Bardzo kaloryczny, w sam raz dla takich jak ja - którzy przez bieganie NIE CHCĄ się odchudzić ;)
Szejk BANANOWO-MIGDAŁOWY Z SEZAMEM
- 2 banany - j.w.
- duża garść migdałów - j.w.
- 2 duże, kopiaste łyżki sezamu
- pół litra wody - j.w.
- zblendować, wypić - j.w. :))
SEZAM
Również bogate źródło wapnia, magnezu i cynku oraz wartościowe roślinne białko.
Do tego oczywiście witaminy, których w żadnych roślinach nie brakuje :)
MIGDAŁY i BANANY - o nich możecie poczytać tutaj, ponieważ ja powinnam iść już spać ;)
Oprócz zdrowego wegańskiego jedzenia i - jak się przekonałam - równie zdrowego biegania, warto zadbać też o zdrowy sen a moja dzisiejsza dawka niebezpiecznie maleje...
Dlatego inne szejki kolejnym razem, a dzisiaj mówię już paaaa :))))
P.s. Rada dla tych, których blendery nie rozbijają maku w jeszcze drobniejszy mak - zarówno mak, jak i sezam przed dodaniem do szejka warto zmielić w młynku, choćby takim do kawy - więcej wartości odżywczych zostanie wykorzystanych a o to przecież nam chodzi, nieprawdaż? :) Z wegańskim pozdrowieniem, Sylwia