Dziś "przepis" reklamujący weganizm w odniesieniu do sportu a przy okazji zaproszenie na zakupy :)
"Scott nie był pewny, dlaczego bezmięsna dieta przysłużyła się największym biegaczom wszech czasów ale pomyślał, że najpierw wypróbuje ją na sobie, a dopiero potem podejdzie do niej w sposób naukowy i zobaczy, co i jak.
Od tamtej pory nie wziął do ust żadnego produktu pochodzenia zwierzęcego, żadnych jajek, żadnego sera, a nawet lodów, nie za wiele też cukru i białej mąki. Przestał zabierać ze sobą snickersy i batony energetyzujące na długie trasy, a przytwierdzaną do paska torebkę wypełniał ryżowymi burritos, chlebkami pita faszerowanymi HUMMUSEM i oliwkami oraz kanapkami z wypiekanego domowym sposobem chleba, posmarowanego PASTĄ Z FASOLI ADZUKI i KOMOSY RYŻOWEJ. (...)
Scott opiera swoją dietę na owocach, warzywach i produktach pełnoziarnistych, dzięki czemu uzyskuje maksimum wartości odżywczych z możliwie najniższej liczby kalorii. Jego ciało nie musi zatem przetwarzać lub magazynować wielkich ilości zbytecznej masy. Węglowodany szybciej niż białko przesuwają się szybciej z żołądka, skoro więc Scott nie musi czekać, aż "ułoży" mu się w brzuchu kanapka z mięsem, wykorzystuje dzień do oporu, zamykając w nim wiele godzin treningu.
Warzywa, ziarna i rośliny strączkowe zawierają wystarczająco dużo aminokwasów, by skutecznie budować z nich masę mięśniową. Scott, podobnie jak biegacz z plemienia Tarahumara, gotów jest w dowolnej chwili wyruszyć na dowolnej długości trasę."
"Wszystkie produkty, które jadają Tarahumara, dostaniesz bez większego problemu - powiedział Tony. - To przeważnie FASOLA PINTO, kabaczki, papryczki chilli, dziko rosnące zioła, pinole i mnóstwo CHIA."
Christopher McDougall "Urodzeni biegacze" (a wspomniany Scott Jurek to super ultramaratończyk weganin) - wspaniała książka, polecam gorąco wszystkim, nie tylko biegającym; opis sposobu życia społeczności Tarahumara zachwyca mnie nieustannie.
A teraz do dzieła ;)
HUMMUS - pozwolę sobie podlinkować tylko przepis, który podawałam już kiedyś tutaj, przy naleśnikach z hummusem i surowym szpinakiem.
SEZAM znajdziecie tutaj a CIECIORKĘ tutaj.
SEZAM znajdziecie tutaj a CIECIORKĘ tutaj.
Polecam również hummus idealny z bloga JADŁONOMIA, może łatwiej będzie niektórym zrobić go z tahini (pasta z sezamu) niż z samego sezamu - kwestia sprzętu do mielenia.
Gotową pastę TAHINI znajdziecie tutaj.
Gotową pastę TAHINI znajdziecie tutaj.
FASOLA ADZUKI, FASOLA PINTO i KOMOSA RYŻOWA - w moim sklepie tutaj, tutaj i tutaj :) Są to produkty rolnictwa ekologicznego bardzo fajnej firmy FRESANO, sama używam i szczerze polecam.
W najbliższym czasie mam zamiar wypróbować "magiczny" napój Tarahumara z nasionami CHIA w roli głównej, jak tylko będą efekty, z pewnością podzielę się z Wami wrażeniami i przepisem.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę udanego hummusu oraz zakupów :) Sylwia
Odnośnie nasion Chia
OdpowiedzUsuńW ubiegłym roku przebiegłem parę kilometrów na magicznym napoju mającym w składzie nasiona Chia.
Ja i także inni biegacze zauważyliśmy, że po wypiciu takiego trunku rzadziej sięgaliśmy po nawadnianie np. przy dłuższych biegach.
A oto mój skład: na około 200 ml (szklankę wody) wsypuję dwie łyżeczki ziarenek chia, do tego czasem łyżeczka miodu. Odstawiamy to na jakiś czas. Należy uważać z ilością Chia bo jak wiemy pęcznieje i dodatkowo wydziela na zewnątrz substancję o konsystencji galaretki. Tak więc mógłby być problem ze skorzystaniem podczas biegu :)
Pozdrawiam
miro runnerspower.com
Super :) Mam zamiar to wypróbować tylko oczywiście bez miodu, pokombinuję ze słodem jęczmiennym, efekty oczywiście opiszę, dzięki za komentarz :))
Usuńjeśli wymieszasz chia z mlekiem (najczęściej jest słodzone) to nie musisz dodawać słodu ;)
UsuńNo wtedy już na pewno nie, ale zdecydowanie wolę pić wodę; do napoju biegacza z chia jeszcze nie doszłam ale coś mi się zdaje, że w ogóle słodkie pominę bo w zasadzie prawie nic nie słodzę. Zobaczymy, sam znać :)
UsuńOdnośnie nasion Chia 2
OdpowiedzUsuńZapomniałem dodać do przepisu sok z limonki lub cytryny :) Czyli:
Do około 200 ml wody wsypujemy 2 łyżeczki ziarenek Chia, dodajemy sok z limonki lub cytryny i łyżeczka miodu
Pozdrawiam
miro runnerspower.com
Czym regionalnym wyrośniętym w polskim klimacie pod niebem (nie w szklarni) zastąpić powyższe składniki ?
OdpowiedzUsuńFASOLĄ :)) Zwykła, białą fasolą, pastami, zupami kremami i zwykłymi, to naprawdę podstawa. No i tak, SIEMIĘ LNIANE, chia ma 50% więcej błonnika ale siemię więcej Omega-3, więc błonnik można spokojnie nadrabiać np. naszymi zwykłymi jabłkami, suszonymi śliwkami, OTRĘBAMI I PŁATKAMI ZBOŻOWYMI. Generalnie też jestem zwolenniczką "zwykłego" i "naszego" jedzenia ale z drugiej strony takie ciekawostki, jak w tym poście, lubię czasem jako odskocznię od ziemniaków, kaszy i makaronu.
UsuńNo właśnie - jeszcze kasza, gryczana i jaglana a najlepiej obie na raz, bardzo energetyczna baza obiadowa :)
UsuńPolecam siemię lniane, podobne właściwości do chia. Różnica min. ta że nasiona Chia nie musimy mielić. Np: gdy nam się śpieszy by sobie pobiegać wystarczy wlać do bidona wodę, wsypać nasionka, wycisnąć sok z cytryny i gotowe. A siemię lniane musimy zmielić.
OdpowiedzUsuńCiekawostka: nasiona chia zawierają więcej wapnia, błonnika, żelaza, a siemię lniane ma 20% więcej Omega 3. Siemię i chia zawierają lignany - przeciwnowotworowe aktyoksydanty W sumie to takie szczegóły ale o których warto wiedzieć.
Pozdrawiam
miro runnerspower.com
Dzięki za super komentarz, właśnie takich chciałabym tu jak najwięcej, wzajemnych pytań i odpowiedzi - podpowiedzi, żebyśmy mogli nawzajem od siebie się uczyć i czerpać ze swoich doświadczeń; po to właśnie powstał ten blog :)
UsuńNo dobrze, ale jak to wszystko sie ma do zaleceń sezonowości i jedzenia produktów lokalnych? Co do Chia - juz wiem, ale pozostałe produkty są sprowadzane z daleka, mało wiemy o ich ekologiczności (poza certyfikatem?), a zresztą, czy może być ekologiczne coś, co pochodzi z innego kontynentu? sam transport jest już nieekologiczny. Jak dla mnie to to jest główny problem z weganizmem w naszej strefie klimatycznej.
OdpowiedzUsuńZgadzam się i, jak napisałam wyżej, generalnie też wolę nasze, lokalne, zwykłe produkty ale z drugiej strony, czasem potrzebna jest odskocznia od w kółko tego samego jedzenia (zwłaszcza w zimie, bo latem nie problem przy tylu owocach i świeżych warzywach), tak że nie biczuję się za używanie bananów do szejków czy awokado do posmarowania bułki (zamiast fasoli :P), bo naprawdę żyjemy w takim świecie, że ciężko sprostać zwykłemu człowiekowi w 100% wegańsko-ekologicznie-ideologicznym założeniom. Staram się na tyle, na ile potrafię ale czasem odpuszczam i naprawdę z przyjemnością odkryłam smak czerwonej komosy ryżowej czy właśnie zwykłej kromki chleba z egzotycznym awokado, bo właśnie - nasza strefa klimatyczna trochę ogranicza wybór jedzenia na co dzień. Marzę o ciepłych krajach i RAWie :)
UsuńJak to się stało, że trafiłam tu dopiero teraz?! Będę tu częściej zaglądać i podkradam kilka przepisów;D
OdpowiedzUsuń:)))))) Dzięki za uśmiech od ucha do ucha przed snem :)
Usuń