Znajdź na blogu...

poniedziałek, 2 listopada 2015

MUFFINKI BURACZANO-KOKOSOWE Z CZEKOLADĄ (vel muffinki z Talbota)

Dzisiejsze muffinki to w zasadzie ani nic nowego ani specjalnie odkrywczego, raczej wykorzystanie sprawdzonych i dobrze funkcjonujących przepisów na MUFFINKI BANANOWE i MUFFINKI KOKOSOWO-SZPINAKOWE, z małą kombinacją co do składników.

Wyszło to kombinowanie jednak całkiem smacznie, więc mogę Wam polecić do spróbowania.

Piekłam wczoraj buraki, a potem dynię i chciałam przy okazji wrzucić jakieś szybkie ciasto do pieca, najlepiej muffinki bo najprostsze i dobrze się je. Wykorzystałam jednego upieczonego buraka i 40 minut później wyciągałam z pieca buraczane ciacha, jak zwykle banalne do zrobienia.

Do jednej miski wsypujemy:

- 2 szklanki mąki,
- 1 szklankę wiórków kokosowych,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia.

Do drugiej miski składniki mokre:

- 2 małe dojrzałe rozgniecione banany, robiące nam za substytut jajka i cukru równocześnie (w przypadku braku małych bananów wystarczy 1 średni, byle dojrzały),

No dobra, to są muffinki z Talbota 
(kto oglądał "True Blood", ten wie, o co chodzi ;))
- 1 duży, upieczony, obrany ze skórki i zmiksowany burak,

- 2 łyżki oleju kokosowego (lub 1/3 szklanki innego),

- pół szklanki mleka sojowego (akurat takie miałam otwarte w lodówce ale oczywiście może być inne) lub nawet samej wody.

No i jak to z muffinkami, trzeba:

- wymieszać składniki suche,
- wymieszać składniki mokre,
- wymieszać jedne z drugimi (ale nie zbyt mocno, bo muffinki wyjdą zbite i gumowate, jak te moje troszeczkę tym razem :P),
- przelać ciasto do foremek (od razu, żadnego czekania, bo nie wyrosną!),
- po wierzchu obsypać jeszcze kokosem i ewentualnie odrobiną cukru trzcinowego
- piec do suchego patyczka czyli około pół godziny w temp. 180 stopni.

Gotowe muffinki zostały oblane czekoladą, taką zwykłą gorzką lekko podrasowaną czyli:

- pół tabliczki czekolady rozpuszczamy w garnuszku z dodatkiem małego chlusta wody,

- dodajemy pół łyżeczki cynamonu, szczyptę soli i jeśli ktoś chce, trochę cukru,

- mieszamy wszystko, dodajemy odrobinę oleju i kiedy czekolada lekko zgęstnieje wylewamy ją na ciacha.

Na górę jeszcze raz wiórki kokosowe i w zasadzie można jeść od razu, oblizując palce z czekolady ;)

Niestety po upieczeniu nie widać już tego pięknego buraczanego koloru, jakie miało surowe ciasto, jedynie po wierzchu jest trochę różowawo, ale smak jest jak najbardziej buraczano-kokosowo-czekoladowy (nie bananowy!), całkiem fajny, taki ewidentnie jesienny, podoba mi się :)

Z tej ilości składników wyszło mi 12 sztuk king-size/ów (mam 2 formy na 6 muffinek) i muszę powiedzieć, że wyjątkowo nie umiałam zjeść więcej, niż 2 na raz, są bardzo sycące.

No więc mam nadzieję, że smacznego i do zobaczenia!
W następnym wpisie zupa-krem z pieczonej dyni i surowej papryki, taka w 10 minut ;)


1 komentarz:

  1. Kurcze, tak długo nie zaglądałam, nadrabiam zaległości. Babeczki zrobię, gdy tylko zjemy ciasta urodzinowe córki. Połączenie buraka z kokosem zawsze super wychodzi, a jak jeszcze doda się czekoladę, to już e ogóle frajda ;) Sandra

    OdpowiedzUsuń

Po przeniesieniu bloga na nową stronę możliwość komentowania istnieje tylko pod nowym adresem wszystkojestwglowie.pl

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.