Mój M. drugi raz robi dietę dr Dąbrowskiej.
Dopiero zaczął, dziś 3 dzień, wpisy na ten temat wrzucam na facebookowy profil bloga.
Dzisiejszy obiad wyszedł tak fajnie, że od czasu do czasu na pewno go powtórzę.
KAPUSTA BIAŁA.
Generalnie nie jestem jej fanką, ani surówki, ani gotowanej, a już na pewno nie takiej zupełnie bez tłuszczu, jak to jest wymagane przy diecie dr Dąbrowskiej. Niewielki nawet dodatek dobrego oleju dodaje kapuście uroku zdecydowanie ;)
No ale nic, M. zapragnął kapusty, a ja miałam szczerą chęć zrobić ją tak, żeby była przy okazji dla wszystkich. I zrobiła się - nie surowa, nie gotowana, nie smażona, nie duszona, zupełnie bez tłuszczu ale jak najbardziej gorąca, miękka, dobrze przyprawiona, i... smakująca jak gołąbki.
Będzie więc przepis, bo warto takiej spróbować:
- 2 cebulki kroimy w drobną kostkę i rzucamy na SUCHĄ patelnię, bez tłuszczu,
- dokładamy do nich 2 ząbki czosnku pokrojone w plasterki, mieszamy,
- całość posypujemy płaską łyżeczką pieprzu, mieszamy,
- połówkę białej kapusty szatkujemy i na bieżąco dorzucamy do kapusty, mieszając za każdym razem z dołu do góry,
- CAŁY CZAS NIE DOLEWAMY ŻADNEJ WODY, ani tłuszczu, bo dieta,
- kiedy cała kapusta (czyli ta połówka) jest już na patelni, solimy sobie ile lubimy, powiedzmy 1 płaską łyżeczką soli morskiej, mieszamy i zostawiamy na małym ogniu,
- robimy inne rzeczy, w międzyczasie mieszamy w kapuście, która coraz bardziej mięknie i zmienia kolor na coraz ciemniejszy, aż wygląda prawie jak bigos,
- dolewamy trochę wody i przykrywamy patelnię, żeby zrobiło się trochę sosu,
- na koniec skrapiamy kapustę sokiem z połówki cytryny.
Wszystko trwało niecałą godzinę (od obrania cebuli do wyłączenia ognia pod patelnią), w międzyczasie robiłam inne rzeczy i wyjątkowo nie spieszyło mi się aż tak bardzo, jak zazwyczaj, tak że w zasadzie kapusta była do jedzenia już dużo wcześniej ale warto było zostawić ją na dłuższą chwilę, żeby wyszła właśnie taka.
Dodatkiem do kapusty była marchewka, starta na tarce i zmiękczona trochę w garnuszku, bez tłuszczu, wody, niczego, sama ze sobą, no i surowizna - trochę kapusty pekińskiej, czerwone papryki, ogórki kiszone. Dobre.
Reszta rodziny, nie będąca na diecie, zjadła dodatkowo ziemniaki z marchewką pogniecione z olejem kokosowym, więc były i węglowodany, i białko, i tłuszcz, i dobra kapusta.
Dla wszystkich, którzy z dietą dr Dąbrowskiej spotykają się pierwszy raz, przypominam starsze wpisy na ten temat: http://wszystkojestwglowie.blogspot.com/2015/09/dieta-dr-dabrowskiej-cz4-podsumowanie.html - to ostatni post, w którym zostały zebrane linki do 3 wcześniejszych o tej diecie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
Cudownie! Każdy nowy przepis zgodny z dietą Dąbrowskiej jest dla mnie na wagę złota. Dzisiaj ją przyrządzę, ale chyba dodam trochę mojego przecieru pomidorowego ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :)
UsuńJa też bym dodała pomidorowego soku ale zarządzenie było bez ;)