Znajdź na blogu...

poniedziałek, 21 marca 2016

NOWY ADRES BLOGA!



Kochani, witajcie 21 marca, w ten symboliczny pierwszy dzień wiosny.

To dla mnie zawsze czas na odświeżenie, odnowienie, czas na wzięcie głębokiego oddechu i zebranie nowych nadziei, pierwszy dzień wiosny jest dla mnie o wiele ważniejszy, niż pierwszy dzień nowego roku...

Na powitanie wiosny w tym roku przygotowałam prezent dla siebie i dla Was, o którym myślałam już w grudniu ale do tej pory nie miałam czasu, żeby ten temat porządnie ogarnąć.
Mam za sobą bardzo pracowity weekend i wydałam trochę forsy, żeby ten prezent przygotować ale myślę, że będziecie się z niego cieszyć, więc na pewno warto było :)

Przekazuję Wam NOWY ADRES BLOGA, którego przeniosłam na własny kawałek serwera zenbox, z własną domeną i wykorzystaniem silnika WordPress:

wszystkojestwglowie.pl


Poza odświeżoną szatą graficzną najważniejsze jest to, że użytkownicy komórek i tabletów mają teraz dostęp do tych samych funkcjonalności, co czytelnicy z poziomu komputerów.

Macie podgląd pod najnowsze wpisy i komentarze, możecie przeglądać wpisy wg kategorii i wg tagów, możecie wejść we wpis i pozostawić od razu komentarz, jest też bezpośrednie przejście na profil bloga na facebooku, a to wszystko do tej pory było dostępne tylko w wersji na komputer.

Nowy, przejrzysty układ strony mam nadzieję, że spodoba się przynajmniej większości z Was, 
a zielona muffinka na dzień dobry będzie zawsze wywoływać uśmiech na Waszych twarzach :)

Wybaczcie mi wszelkie niedociągnięcia, muszę jeszcze sporo poprawić, dodać kategorie, uporządkować tagi, zdjęcia, linki w najstarszych wpisach, zostało też trochę grafiki do dopracowania ale to wszystko wymaga czasu, którego, jak wiecie, aż tak dużo nie mam...

Mam jednak nadzieję, że już w tej formie, w jakiej oddaję Wam odnowionego bloga dzisiaj, będzie Wam lepiej korzystało się z niego na co dzień, a obiecuję, że będę się starała doszlifowywać go przy każdej okazji.

Dodajcie nowy adres bloga do ulubionych i proszę, korzystajcie już od dziś z nowej strony,
przez jakiś czas jeszcze będą działały oba adresy równocześnie ale myślę, że od nowego miesiąca ustawię już całkowite przekierowanie na nowy.


Dobrego dnia moje drogie Czytelniczki i moi drodzy Czytelnicy, przyjaciele, znajomi, krewni i znajomi Królika, i wszyscy, którzy zaglądacie do mnie i znajdujecie pomoc lub inspiracje.

Obiecuję Wam, że pisania na blogu nie odpuszczę - może nie zawsze mam tyle czasu, ile bym chciała dla niego mieć ale idea, w którą tchnęłam życie i podzieliłam się nią z Wami jest mi zbyt bliska, żeby porzucić ją z powodu nadmiaru obowiązków... Obiecuję też nadal nie włączać reklam na blogu, mam nadzieję, że cenicie to, jedyne, na co sobie pozwalam, to polecanie Wam czasem produktów, które możecie kupić w moim internetowym sklepie, ale jestem przekonana, że to akurat Wam nie przeszkadza, a nawet chętnie z tych poleceń korzystacie. 

Mam jeszcze pewne plany na niedaleką przyszłość, zamierzam wyjść z blogiem troszeczkę bardziej w świat, myślę, że będzie okazja spotkać się z wieloma z Was na żywo, gdzieś w Polsce, ale o tym na razie cicho, muszę to jeszcze dobrze przemyśleć.
Póki co spotykajmy się na nowej stronie bloga i na profilu bloga na facebooku, jeszcze raz miłego dnia wszystkim, no i... czekam na Wasze opinie, jak podoba się Wam mój prezent? ::))


P.s. Agama na drugim slajdzie to obraz związany z szablonem, moim córeczkom tak się spodobała, że nie pozwoliły mi go usunąć. Ja tam lubię gady i tego małego smoka na stronie też już polubiłam, więc chwilowo zostaje, a za jakiś czas... Zobaczymy.







niedziela, 20 marca 2016

DOMOWY ZAKWAS NA ŚLĄSKI ŻUR

Obiecałam Wam jeszcze przez weekend wstawić ten przepis, więc szybciutko spiszę, co dostałam od mojej mamy :))

Składniki na 1 litr zakwasu:

- mąka żytnia (można kupić taka oznaczoną jako żurkowa) - 4 łyżki,
- mąka pszenna - 1 łyżka,
- 1 płaska łyżeczka soli,
- szczypta pieprzu,
- 5-6 rozgniecionych ząbków czosnku,
- 1 mała kromka lub "piętka" chleba,

i wszystko to w słoiku lub garnku zalać 1 litrem LETNIEJ wody (nie gorącej, nie zimnej, takiej przestudzonej przegotowanej), roztrzepać dobrze trzepaczką czy innym mieszadłem, przykryć garnuszek lub zakręcić słoik i umieścić w ciepłym miejscu.

Następnego dnia roztrzepać ponownie (zwłaszcza tę rozmoczoną kromkę chleba), odstawić i tak przez 3-4 dni raz dziennie dobrze przemieszać i zostawić w tym ciepłym miejscu.

Kiedy zakwas jest już gotowy przerywamy kiszenie zakręcając go porządnie i przenosząc do lodówki. Można przechowywać nawet przez kilka miesięcy, a kiedy przyjdzie na niego czas...

Zrobić wegański śląski żur po mojemu czy tak, jak pokazywałam już kiedyś tutaj:

http://wszystkojestwglowie.blogspot.com/2014/02/steskniam-sie-dugo-mnie-tu-nie-byo-bo.html,

z taką modyfikacją ostatnio, że do gotującej się wody dodaję najpierw łyżeczkę kurkumy, a dopiero potem całą resztę, a do smażących się na patelni pieczarek łyżkę papryki wędzonej w proszku, co wszystko razem daje naprawdę fajny kolor i smak.

Taki żur bez pieczarek, a za to z kostkami wędzonego tofu świetnie nadaje się na świąteczny stół, podany w chlebie, np. jak tutaj:


http://wszystkojestwglowie.blogspot.com/2014/05/weganska-wielkanoc.html

Oczywiście przepisów na zakwas na żur jest tyle, ile domów, różne przyprawy, z chlebem lub bez chleba, niektóre z otrębami żytnimi (ale wtedy takie "śmieci" pływają w talerzu, nie każdy to lubi),
ja spisałam Wam ten, wg którego zawsze robi moja mama, babcia i robiła prababcia i zapewniam Was, że smakuje :)


CIASTKA OWSIANE BANANOWO-KAKAOWE Z ORZESZKAMI ZIEMNYMI I SOSEM NUGATOWYM

Cześć Wam :)

Podobno dziś już początek wiosny ale w mojej świadomości tkwi data pierwszego dnia wiosny 21 marca i tego się trzymam, dlatego prezent z tej okazji dla Was trzymam uparcie do jutra ;)

Muszę go jeszcze zresztą trochę dopracować, co zamierzam robić zaraz po tym, jak napiszę Wam o ciastkach...


Dziś na śniadanie była owsianka, zresztą pierwszy raz od dłuższego czasu, bo przez chwilę jakoś nam się przejadła.


Zaczęłam więc od najbardziej ulubionego zestawu czyli płatki owsiane górskie zalane wodą, żeby zmiękły, do tego zmielony len (4 łyżki) + 4 duże banany rozgniecione na mniejsze kawałki + 2 łyżki kakao, wszystko wymieszane i posypane po wierzchu nasionkami chia, żeby fajnie chrupało.


Okazało się, że jeść za bardzo nikomu się nie chciało, więc pół michy zostało, a wiedziałam, że trzymanie do jutra jest bez sensu, bo zrobi się glut od siemienia, więc...


Nastawiłam piekarnik na 180 stopni, nasmarowałam blaszkę olejem, wyłożyłam owsiankę na blaszkę, w formie kleksów zrzucanych łyżką, posypałam orzeszkami ziemnymi, które ostatnio podprażałam z solą na patelni i popiekłam 30 minut, w międzyczasie mieszając szybko coś innego, żeby nie tracić czasu w kuchni.


O ile owsianka bez cukru jest ok, o tyle ciastka wyszły jednak ZBYT ;)
Dlatego rozpuściłam w garnuszku pół tabliczki IChoc nugatowej i uratowałam ciastka polewając je SOSEM NUGATOWYM. I tak, teraz mogę powiedzieć, że to dobre ciastka są, mięciutkie ale trzymają fason, po kilku godzinach nadal lekko wilgotne i naprawdę bardzo smaczne.


Podsumowując - mamy tu ciastka owsiane, bananowo-kakaowe z orzeszkami ziemnymi i sosem nugatowym, zrobione z resztek owsianki, bez dodatku tłuszczu, cukru (z wyjątkiem sosu), mąki, proszku do pieczenia i takich tam. Wszystko jest w głowie? Jest :) Do jutra!

niedziela, 13 marca 2016

EKSPRESOWY PUSZYSTY "SEREK TWAROGOWY" Z TOFU



Pokazywałam to dawno temu na profilu bloga na facebooku ale na samym blogu jakoś nie pojawiło się nigdy, a jest czymś, co robię obowiązkowo zawsze, kiedy kupię kilka kostek tofu naturalnego.

Kostkę takiego tofu wrzucam do blendera, zlewam porządnie sosem sojowym (oznacza to kilka chlustów czyli 1 dużą głęboką łyżkę do zupy lub trochę więcej, zależy czy lubicie mniej lub bardziej słone), oprószam dodatkowo solą, dodaję łyżkę oleju kokosowego bezzapachowego lub oleju konopnego i blenduję powoli i delikatnie, na najniższych obrotach, na puszysty "serek" przypominający serek twarogowy na "A" pewnej firmy na "H", który kiedyś bardzo lubiłam smarować sobie na bułce...

Na zdjęciu chleb z takim "serkiem" + czarna komosa ryżowa, trochę liści i słonecznika ;) Polecam Wam bardzo!

ZUPA FASOLOWA POMIDOROWA KREMOWA

Zupy fasolowej było już u mnie trochę...

Zawsze ekspresowe, zawsze przy okazji gotowania fasoli na "smalec", za każdym razem jednak trochę inaczej, w zależności od "smaku" na coś w dniu, w którym się gotuje...

Mieliście już więc lekką zupę fasolową pomidorową w 2 wersjach:
http://wszystkojestwglowie.blogspot.com/2013/10/pomidorowa-fasolowa-ekspresowa-zupy.html,
http://wszystkojestwglowie.blogspot.com/2015/10/fasolowa-w-stylu-wloskim.html,

kremową zupę fasolową białą:
http://wszystkojestwglowie.blogspot.com/2016/02/ekspresowa-zupa-fasolowa-biaa.html,

a dziś pokażę Wam mix tych dwóch czyli pomidorową kremową :)

Początek zawsze taki sam, gotujemy fasolę i kiedy już jest miękka, połowę przerabiamy na obiadową zupę ekspres, a połowę na "smalec" - na kolację, śniadanie i jeśli zostanie, to jeszcze jedną kolację.

Tym razem zupa powstała najpierw taka biała kremowa jak w linku powyżej, a potem dolałam do niej litr soku pomidorowego i łyżeczkę papryki słodkiej wędzonej. Wyszła cudowna, kremowa pomidorówka z fasolą i lekko wędzonym posmakiem, bez konieczności dodawania wędzonego tofu, itp. Oczywiście można ale u mnie im mniej mieszania, tym lepiej, znacie mnie...

Była u mnie akurat ciocia z Węgier, zjadła 2 talerze, choć ogólnie je maleńko, więc musiała wyjść naprawdę dobrze, polecam Wam :)

P.s. Zastanawiam się czy nie zmienić nazwy bloga na "wegański blog ekspresowy" :P



CHRUPIĄCE SURÓWKI Z KALAFIOREM

Kalafior to takie dziwne warzywo,
o którym kiedyś myślałam, że trzeba długo je gotować, żeby w ogóle móc zjeść, potem odkryłam, że lepszy jest gotowany krótko, a nawet bardzo krótko, a na koniec doszłam do wniosku, że najlepszy jest po prostu surowy :)

Gdzieś "po drodze" przewinął się jeszcze grillowany w mieszance przypraw curry (i to też jest bardzo dobre), no i oczywiście w postaci kotletów z kalafiora, jak na świeżo upieczoną kiedyś wegetariankę przystało ;)


Zdecydowanie wygrywa jednak kalafior w surówce i jest to zdanie nie tylko moje ale i moich dzieciaków, więc coś jest na rzeczy...

Taki kalafior do jedzenia na surowo myję tylko pod strumieniem gorącej wody z kranu (prawie wrzątku), porywam palcami na mniejsze różyczki, wrzucam do miski, a potem dodaję do niego:

- zawsze paprykę czerwoną, jakoś wyjątkowo smakują mi razem (ewentualnie zamiast papryki jabłko ze skórką),

- zawsze coś zielonego - albo szpinak, albo seler naciowy, albo kapustę pekińską + szczypiorek, jak akurat jest w lodówce,

- do tego łyżka oleju konopnego z sokiem z połówki cytryny, solą i wodą,

i pyszna, chrupiąca, ćwicząca mięśnie twarzy surówka gotowa :) Polecam, nie będziecie żałować!



piątek, 26 lutego 2016

EKSPRESOWY WEGAŃSKI BURGER

No bo kto mi zabroni napisać 3 posty na raz, no kto? :))

Burgery to takie coś, co jemy sobie czasem, kiedy mamy chęć na tzw. fast food.

Jako, że to fast food, to bułki do burgerów są kupne, i jeśli macie nadzieję, że znajdziecie tutaj przepis na burgerowego kotleta, to z pewnością pomyliliście blogi ;)

Bo nie, nie szykuję przez pół dnia kotletów, żeby wreszcie wsadzić je do bułki - albo wykorzystuję do tego kotleciki z tofu, które można zrobić błyskawicznie, albo w ogóle pomijam punkt "kotlet" i zamiast tego podsmażam szybko kilka pieczarek z cebulką.

Po co ten wpis w takim razie?
Ano po to, żeby ludziom, którzy robią swoje burgery po raz pierwszy, podać instrukcję ułatwiającą życie i umilającą jedzenie gotowych burgerów w jakieś 20 minut po wejściu do kuchni.

Więc tak:

- wchodzimy do kuchni, włączamy nagrzewanie piekarnika na 180 stopni, grill i termoobieg, ewentualnie jeśli nie macie, zwyczajne pieczenie,

- rozpakowujemy bułki, kroimy na pół, układamy na blaszce,

- obieramy i kroimy szybko cebulę w piórka, rzucamy na patelnię z odrobiną oleju, kroimy kilka pieczarek, dorzucamy do cebuli (lub zamiast tego smażymy szybko kilka kotletów z tofu),

- piekarnik już nagrzany, więc teraz wkładamy bułki do piekarnika,

- kroimy pomidory w grube plastry i ogórki kiszone w plastry nie tak grube,

- wyciągamy bułki z piekarnika, bo już się zarumieniły, nie wyłączmy go, wyłączamy za to ogień pod pieczarkami lub tofu,

- na ciepłe bułki układamy plastry pomidorów, ogórki, pieczarki z cebulką lub tofu, na to leci ketchup, musztarda i jeśli mamy jakiś ser w lodówce (np. z ziemniaka albo gotowiec),

- zamykamy bułki i wkładamy je ponownie do piekarnika, myjemy szybko kilka listków sałaty,

- po 3-5 minutach wyciągamy burgery, otwieramy, wkładamy liść sałaty, zamykamy, gotowe do jedzenia.

Robiąc burgery w ten sposób unikamy 2 błędów:

- nafaszerowania zimnych bułek i ogrzewania dopiero całości (bułki będą miękkie),
- nafaszerowania podpieczonych bułek i nie ogrzania już całości (bułka ciepła, środek zimny, ble).

No i nigdy, przenigdy nie wkładajmy sałaty do bułki, która dopiero idzie do piekarnika ;)

P.s Tak, można samemu upiec bułki do burgerów, ale przecież to fast food.

P.s. 2 Tak, można upiec przepyszne wegańskie kotlety do burgerów ale.. jak wyżej.
Poza tym bułka z kaszowo-strączkowym kotletem jest dla mnie czymś strasznie ciężkim do jedzenia, więc nawet gdyby ktoś mi podał pod nos, wybieram opcję "light".

A Wy, jak robicie swoje domowe fast foody?


EKSPRESOWA ZUPA FASOLOWA BIAŁA

Jeszcze jeden post dzisiaj, bo muszę hurtowo nadrobić zaległości ;)

Pokazywałam Wam już kiedyś ekspresową zupę fasolową pomidorową  oraz podobnie ekspresową fasolową pomidorową na smak włoski. Dzisiaj do grona ekspresowych zup fasolowych dołączy zupa biała, równie szybka i równie pyszna, jak tamte dwie :)

Jak zwykle, przy okazji gotowania fasoli na "smalec", gotuję jej podwójną porcję, z czego połowa idzie na obiadową zupę. Czasem pomidorową, czasem białą, a białą robimy tak:

- z fasoli przeznaczonej na zupę połowę przekładamy do blendera, dolewamy wody dobrej do picia oraz trochę oleju, przyprawiamy solą i pieprzem, miksujemy,

- zmiksowany krem przelewamy do garnka z resztą fasoli, dodajemy naprawdę konkretną ilość majeranku, dolewamy wody do ulubionej gęstości zupy i...

- przekładamy na talerz i jemy albo ewentualnie najpierw podgrzewamy do gorącej i jemy.

Można doprawić papryką wędzoną, sypnąć prażonej cebulki, co kto lubi.
Można zagryzać chlebem ale i bez tego jest gęsta, kremowa i bardzo sycąca.
Dla mnie najważniejsze, że szybka, łatwa, smaczna, pożywna, no i...
z fasoli :D

Smacznego!