No bo kto mi zabroni napisać 3 posty na raz, no kto? :))
Burgery to takie coś, co jemy sobie czasem, kiedy mamy chęć na tzw. fast food.
Jako, że to fast food, to bułki do burgerów są kupne, i jeśli macie nadzieję, że znajdziecie tutaj przepis na burgerowego kotleta, to z pewnością pomyliliście blogi ;)
Bo nie, nie szykuję przez pół dnia kotletów, żeby wreszcie wsadzić je do bułki - albo wykorzystuję do tego kotleciki z tofu, które można zrobić błyskawicznie, albo w ogóle pomijam punkt "kotlet" i zamiast tego podsmażam szybko kilka pieczarek z cebulką.
Po co ten wpis w takim razie?
Ano po to, żeby ludziom, którzy robią swoje burgery po raz pierwszy, podać instrukcję ułatwiającą życie i umilającą jedzenie gotowych burgerów w jakieś 20 minut po wejściu do kuchni.
Więc tak:
- wchodzimy do kuchni, włączamy nagrzewanie piekarnika na 180 stopni, grill i termoobieg, ewentualnie jeśli nie macie, zwyczajne pieczenie,
- rozpakowujemy bułki, kroimy na pół, układamy na blaszce,
- obieramy i kroimy szybko cebulę w piórka, rzucamy na patelnię z odrobiną oleju, kroimy kilka pieczarek, dorzucamy do cebuli (lub zamiast tego smażymy szybko kilka kotletów z tofu),
- piekarnik już nagrzany, więc teraz wkładamy bułki do piekarnika,
- kroimy pomidory w grube plastry i ogórki kiszone w plastry nie tak grube,
- wyciągamy bułki z piekarnika, bo już się zarumieniły, nie wyłączmy go, wyłączamy za to ogień pod pieczarkami lub tofu,
- na ciepłe bułki układamy plastry pomidorów, ogórki, pieczarki z cebulką lub tofu, na to leci ketchup, musztarda i jeśli mamy jakiś ser w lodówce (np. z ziemniaka albo gotowiec),
- zamykamy bułki i wkładamy je ponownie do piekarnika, myjemy szybko kilka listków sałaty,
- po 3-5 minutach wyciągamy burgery, otwieramy, wkładamy liść sałaty, zamykamy, gotowe do jedzenia.
Robiąc burgery w ten sposób unikamy 2 błędów:
- nafaszerowania zimnych bułek i ogrzewania dopiero całości (bułki będą miękkie),
- nafaszerowania podpieczonych bułek i nie ogrzania już całości (bułka ciepła, środek zimny, ble).
No i nigdy, przenigdy nie wkładajmy sałaty do bułki, która dopiero idzie do piekarnika ;)
P.s Tak, można samemu upiec bułki do burgerów, ale przecież to fast food.
P.s. 2 Tak, można upiec przepyszne wegańskie kotlety do burgerów ale.. jak wyżej.
Poza tym bułka z kaszowo-strączkowym kotletem jest dla mnie czymś strasznie ciężkim do jedzenia, więc nawet gdyby ktoś mi podał pod nos, wybieram opcję "light".
A Wy, jak robicie swoje domowe fast foody?
Mniam, ale mi smaka zrobiłaś...:P
OdpowiedzUsuńHaha, a zastanawiałam się, czy w ogóle to pokazywać :P
UsuńJeszcze nigdy nie robiłam takich domowych burgerów - wege kotlety często piekę lub smażę, ale nie do bułki i takie burgerowe kanapki to jem tylko w Krowarzywa, ale coś mi się wydaje, że w tym tygodniu to się zmieni, narobiłaś mi na takiego ochoty :)
OdpowiedzUsuńMoja siostra piekła ostatnio bułkę, w której sałata już była i wszystko się fajnie upiekło ;)
Mnie nie chce się takich kotletów robić :D A o sałacie chodziło mi o to, że jasne, na pewno wszystko fajnie się upiekło, ale sałata wygląda wtedy okropnie ;)
UsuńOdkąd pierwszy raz zrobiłem burgera w domu nie jadam ich na mieście. Domowy fast food wymiata :)
OdpowiedzUsuń